W poniedziałek Episkopat oficjalnie ogłosi nazwisko reprezentanta biskupów na otwarciu Synodu w Rzymie – poinformowało portal Kongresu Katoliczek i Katolików biuro prasowe Episkopatu. Ta symboliczna nominacja może pokazać, jaki jest stosunek naszych biskupów do zapowiadanych przez papieża Franciszka „szerokich konsultacji z Ludem Bożym”.
Kto zostanie delegatem wskazanym przez biskupów? Z informacji przekazanej przez sekretarza generalnego Episkopatu bp. Artura Mizińskiego wiadomo, że będzie to osoba świecka. To już samo w sobie jest pewną rewolucją, mająca zapewne pokazać otwarcie biskupów na laikat. W obliczu wezwania Franciszka, by najbliższy Synod zaangażował możliwie cały Lud Boży wybranie kogoś spoza swego grona, w dodatku osoby świeckiej, pokazuje, że biskupi dostrzegają wagę tego papieskiego apelu.
Pytanie jednak, kto będzie ową wskazaną przez biskupów osobą świecką. Bo wprawdzie reprezentowanie Episkopatu na otwarciu Synodu nie wiążę się z konkretnymi uprawnieniami, nominacja będzie miała charakter symboliczny. Pokaże bowiem rzeczywisty stosunek biskupów do konsultacji z ochrzczonymi.
Czy może będzie to kobieta? Wszak papież Franciszek po raz pierwszy w historii dał kobiecie prawo głosu na Synodzie. Czy będzie to ktoś, kto w ostatnich miesiącach i latach odważnie wypowiadał się publicznie na temat potrzeby walki z pedofilią w Kościele? Czy w ogóle zabierał głos w sprawie kryzysu, jaki przeżywa polski Kościół? Jeśli tak będzie, to znaczy, że Episkopat chce wreszcie mieć w świeckich rzeczywistego partnera, od którego gotowy jest przyjąć także krytykę i przede wszystkim rzeczywistą, nielukrowaną opinię dotyczącą sytuacji w Kościele.
Niestety, doświadczenie uczy jednak, że wcale nie musi tak być. Przypomina mi się rok 2015, kiedy to z rekomendacji przewodniczącego KEP na Synod ds. Rodziny pojechało małżeństwo z Poznania. Jako tzw. audytorzy byli jedynymi świeckimi z Polski biorącymi udział w Synodzie ds. Rodziny. Synod ten – przypomnijmy – po raz pierwszy w historii synodów odważnie i otwarcie dyskutował nad takimi zagadnieniami jak dopuszczenie małżeństw niesakramentalnych do komunii czy stosunkiem Kościoła do LGBT+.
Nasi audytorzy (przynajmniej publicznie) nie podejmowali, niestety, tych wątków. W Watykanie oświadczyli natomiast, że mężczyzna jest od rządzenia, bo ma inne struktury mózgu niż kobieta. Dlatego nie należy dążyć do tego, by kobieta została „ministrem czy kimś tam jeszcze” (cytat z wywiadu dla katolickiej telewizji). Jak ją zatem dowartościować? Całując w rękę i przepuszczając w drzwiach – przekonywali Polacy.
Doświadczenie pokazuje, że świecki świeckiemu nierówny. Że bywają oni jeszcze bardziej sklerykalizowani niż niejeden duchowny. Że serwilizmu wobec hierarchów mógłby im pozazdrościć niejeden ksiądz–karierowicz.
Z niecierpliwością czekając na ogłoszenie nominacji przez Episkopat pierwszej w Polsce świeckiej osoby mającej funkcję na najbliższym Synodzie, trzeba mieć jedynie nadzieję, że tym razem biskupi wzięli sobie do serca słowa Franciszka z 2016 r: „Wierni świeccy nie są drugorzędnymi członkami, służącymi hierarchii i zwykłymi wykonawcami poleceń płynących z góry”.
Obyśmy tym razem zostali pozytywnie zaskoczeni.