W kolekcji kaset moich starszych sióstr znajdował się album katolickiego zespołu o nazwie „Wbrew Pozorom”. Jedną z moich ulubionych piosenek z tego albumu był utwór „Jak Piotr, jak Jan”, który opowiada historię Jezusa od Zwiastowania aż po Jego Zmartwychwstanie. Od kilku miesięcy, niezwykle trudnych w mojej kościelnej drodze, nieustannie w głowie gra mi jeden z fragmentów tej piosenki: „Był Ogrójec i Męka, Krzyż, hańba i śmierć, wielka cisza soboty dnia…”, a w szczególności jego ostatnia część dotycząca Soboty.
Wielka Sobota zawsze była dla mnie największą niewiadomą. Kurz opadł, została cisza połączona z brakiem nadziei. Uczniom, których życie do góry nogami zostało wywrócone przez spotkanie Syna Cieśli z Nazaretu, zapewne trudno było myśleć o powrocie do poprzedniej rzeczywistości. Wierzyli, że mają do czynienia z Mesjaszem, a tu nagle wszystko brutalnie się skończyło. W sobotę prawdopodobnie dotarło do nich, że Jezus nie żyje. Nic się nie wydarzyło, nie zszedł z Krzyża, piorun nie poraził oprawców, żadna moc nie powstrzymała wydarzeń Wielkiego Piątku.
Próbując zrozumieć, co mogli czuć, od razu widzę przed oczami strach, pustkę, zawód, poczucie oszukania, destabilizację, zwątpienie w swoje doświadczenia i rezygnację. Mogę sobie wyobrazić, że zadawali sobie pytanie, czy nie dali się zmanipulować i nie poświęcili swojego życia, swoich rodzin, zapewne także przyjaźni pobożnych znajomych w imię czegoś, co nie miało sensu i w zasadzie było kłamstwem. Nie ma Go już z nimi, nie czują już Jego obecności.
W tym roku nie bez powodu Wielka Sobota jest dla mnie szczególnie ważna. Jak nigdy wcześniej doświadczam emocji, które mogły towarzyszyć tego dnia uczniom Jezusa. Dziś dokładnie takie emocje odczuwam jako członkini Kościoła Katolickiego. Opadł kurz wydarzeń z października 2020 r. Nikt już nie niszczy kościołów, akcja #teżodchodzę przycichła, kolejne afery robią coraz mniejsze wrażenie na odbiorcach. Odpływ wiernych następuje w ciszy. A ja zostałam w tym pełna pytań, wątpliwości i strachu. Przepełniona uczuciem Jego nieobecności. Tak jak uczniowie, nieświadoma i niepewna tego, co będzie dalej. Wtedy jednak myślę o tym, żeby dośpiewać kolejny wers piosenki, że był też niedzielny poranek i był pusty grób. I mimo wszystko staram się resztkami sił ufać, że niebawem i dla Kościoła nadejdzie Noc, która różna będzie od wszystkich innych.