O komunikacji rozmawiamy z Katarzyną Pokorną-Ignatowicz, profesor nauk społecznych, specjalizującą się w komunikacji społecznej i mediach.
Dlaczego ludziom w Polsce tak trudno komunikować swoje przekonania i przyjmować przekonania innych bez wchodzenia w sytuacje stresujące, konfliktowe?
Myślę, że wynika to z obawy, a nawet lęku, o reakcję osoby czy osób, z którymi rozmawiamy. Boimy się, że zostaniemy ośmieszeni, zaatakowani, ukarani za „niewłaściwe” poglądy. Niestety tak się często dzieje, gdyż od dziecka jesteśmy uczeni, że jest jeden słuszny pogląd, a inne są „”niewłaściwe” lub wręcz złe”. A skoro są „złe”, to chcemy skłonić naszego rozmówcę do przyjęcia tych „dobrych” czyli naszych, a wtedy włączają się emocje i zamiast rzeczowej wymiany argumentów zaczyna się ocenianie rozmówcy jako osoby, zarzucanie mu złej woli, ignorancji, złych intencji. Zamiast zaciekawienia i chęci zrozumienia mamy wtedy atak. Taki agresywny model prezentowania poglądów propagują często politycy, których tak dużo jest w mediach, co utrwala błędne przekonanie, że tak można, że wymiana poglądów to walka. Wielu ludziom trudno jest także przyjąć, że różnice poglądów są sprawą normalną i że można pozostawać w dobrych relacjach z osobami, które nie podzielają ich poglądów, że nie trzeba z nimi walczyć tylko przyjąć do wiadomości i postarać się zaakceptować.
Jakich narzędzi powinny użyć i jakie strategie rozmowy przyjąć osoby, które mają skrajne poglądy, a chciałyby prowadzić między sobą dialog?
Podstawą dialogu jest dobra wola obu stron do poznania swoich poglądów i wzajemny szacunek rozmawiających osób. Jeśli nie zgadzamy się z czyimiś poglądami, warto zapytać dlaczego ktoś tak myśli, może ma ku temu jakieś nieznane nam powody, może ma inne doświadczenia niż my. Zasadą powinno być, że wymieniamy się opiniami i argumentami na ich poparcie i w dyskusji odnosimy się do tych argumentów, a nie obrażamy się wzajemnie. Ważny jest język, którym rozmawiamy i nastawienie emocjonalne, zamiast mówić „jak możesz tak mówić/myśleć!” czy „mylisz się”, lepiej powiedzieć „ja to widzę inaczej” czy „mam inne zdanie w tej sprawie”. Nic tak nie pomaga dialogowi jak okazywanie autentycznego zainteresowania, nic tak nie szkodzi jak podniesiony głos, okazywanie zniecierpliwienia, przerywanie rozmówcy aby wygłosić swoją kwestię i emocjonalne reakcje wyrażające dezaprobatę.
Dlaczego, z Pani punktu widzenia, temat Kościół wolny od polityki budzi tak wiele emocji?
Myślę, że problem jest szerszy i dotyczy w ogóle rozmawiania o Kościele. Wiele osób uważa, że o Kościele można mówić tylko dobrze, każda opinia krytyczna, choćby najbardziej uzasadniona i delikatnie wyrażona, może być odebrana jako „atak na Kościół”, przyłączenie się do jego „wrogów”. A przecież zwracanie uwagi na nieprawidłowości nie jest atakiem, tylko stwierdzenie faktu, wyrażeniem swojej niezgody, wyrazem troski. A co do samego tematu projektu Kościół wolny od polityki, myślę, że emocje wynikają z faktu, że podejmuje on problem, o którym dotąd nie mówiono otwarcie, publicznie. Jeśli jakiś temat budzi emocje, to znaczy, że jest ważny i warto o nim rozmawiać.
Katarzyna Pokorna-Ignatowicz, profesor nauk społecznych, wykładowca akademicki. Specjalizuje się w naukach o komunikacji społecznej i mediach. Mieszka i pracuje w Krakowie.
Tekst pochodzi z numeru 8/03.08.2023 Naszego Tygodnika – gazetki projektu społecznego „Kosciół wolny od polityki”. Cała gazetka TUTAJ