Marzeniem dziesięcioletniej Ani było zostanie ministrantką – ksiądz powiedział, że może co najwyżej śpiewać w scholi. Nastoletnie parafianki nie zostały dopuszczone do czytania modlitwy wiernych, mimo że poprosił je o to katecheta – stały bezradnie na środku prezbiterium, a modlitwę przeczytał proboszcz. Ksiądz odmówił Tomkowi komunii na rękę twierdząc, że to „brak szacunku dla Boga”.
Takich historii można by przytaczać wiele, a łączy je jedno – bezradność osób, które ich doświadczyły. Bo co może zrobić w takiej sytuacji wierny? Ma oczywiście możliwość zgłoszenia takiej sprawy biskupowi, ale to wymaga ogromnej determinacji. Choć strony internetowe większości archidiecezji pękają w szwach od informacji i można na nich przeczytać słowo dnia, zapoznać się z biografią arcybiskupa czy listą diecezjalnych egzorcystów, to na żadnej nie znalazłam zakładki, w której byłaby instrukcja, co należy zrobić, gdy wierny chce zasygnalizować jakiś problem.
I właśnie dlatego potrzebna jest determinacja – trzeba znaleźć sposób, by skutecznie skontaktować się z biskupem i przedstawić mu swój problem. Oczywiście bez pewności powodzenia, ponieważ nie istnieją procedury, które gwarantowałyby, że kuria zajmie się naszą sprawą. To znaczy być może istnieją, ale ich opisu próżno szukać na diecezjalnych stronach.
Dlatego mama Ani – dziewczynki, która chciała zostać ministrantką – nie próbowała nawet zawalczyć o to, by spełnić marzenie córki. A część parafian, którzy byli świadkami upokorzenia nastolatek niemogących przeczytać modlitwy wiernych, postanowiła chodzić na mszę do sąsiedniej wsi. I na tym się skończyło.
Co musiałoby się wydarzyć, by jednak skończyło się inaczej?
Co zrobić, by świeccy zaczęli zgłaszać takie nadużycia władzy i by ktoś ich wysłuchał? Można oczywiście uznać, że opisane wyżej sytuacje to co najwyżej niefortunne zdarzenia. Ksiądz, jak każdy człowiek, może być w złym humorze, nie można też zabraniać mu mieć swoich przekonań. Ale co wtedy, gdy te przekonania wpływają na nasze przeżywanie wiary, na przyjmowanie sakramentów, na uczestnictwo we wspólnocie wiernych? Co jeśli ostatecznie wykluczają nas z tej wspólnoty, bo już po prostu nie mamy siły, bo wiemy, że w konfrontacji z proboszczem zawsze jesteśmy na przegranej pozycji?
Przy tak ogromnej dysproporcji władzy świeccy potrzebują wsparcia kogoś, kto stałby na straży ich praw. Taką funkcję mógłby pełnić Rzecznik Praw Osób Świeckich w Kościele. Nikt zapewne nie słyszał o tej instytucji, bo na razie ona nie istnieje.
Potrzebujemy rzecznika
Pomysł na powołanie instytucji Rzecznika Praw Osób Świeckich powstał w grupie Relacje Duchowni – Świeccy pracującej w ramach Kongresu Katoliczek i Katolików. Początki naszej grupy to długie rozmowy o trudnych doświadczeniach z życia parafialnego. Także o sytuacjach skrajnych, w których łamano nasze prawa, a my nie potrafiliśmy na to właściwie zareagować. I wtedy pojawił się pomysł – a gdyby w takich sytuacjach zgłaszać się do Rzecznika Praw Osób Świeckich? Żeby jednak móc to robić, trzeba najpierw taką instytucję powołać. Czy to w ogóle możliwe? Wierzymy, że tak.
W świeckim państwie, w którym władza spoczywa w rękach mniejszości, w Konstytucji przewidziano „bezpiecznik” w postaci instytucji Rzecznika Praw Obywatelskich. W Kościele też potrzebujemy takiego „bezpiecznika”. Widzimy wiele możliwych rozwiązań – Rzecznik może być instytucją funkcjonującą poza Episkopatem i tworzyć na przykład koalicję organizacji społecznych działających w ramach Kościoła. Możliwym rozwiązaniem jest również biuro Rzecznika działające przy Konferencji Episkopatu Polski, w którego skład wchodziliby przedstawiciele duchowieństwa i osób świeckich.
Rola Rzecznika byłaby zbliżona do tej pełnionej przez Rzecznika Praw Obywatelskich. Świeccy mogliby zgłaszać mu swoje sprawy, a on badałby, czy nie doszło w danym przypadku do złamania przepisów kościelnych. Mógłby także pomagać w sytuacjach konfliktowych (np. organizując mediacje) oraz prowadzić działania edukacyjne na temat praw i obowiązków osób świeckich w Kościele.
Czy katolicy znają swoje prawa?
Aby zgłosić ewentualne naruszenie prawa trzeba mieć choćby podejrzenie, że do niego doszło. Jako świeccy nie zawsze wiemy, że w danym przypadku doszło do złamania przepisów kościelnych. Na lekcjach religii uczyliśmy się pięciu przykazań kościelnych i siedmiu darów Ducha Świętego, ale nikt nie pokazywał nam zapisów Kodeksu Prawa Kanonicznego mówiących o prawach osób świeckich. Skąd mamy wiedzieć, czy ksiądz nakazujący bierzmowanym wybór świadka tej samej płci ma rację? Do niedawna nie było miejsca, w którym katolicy mogliby zadać pytanie dotyczące ich praw w Kościele. Ale już jest, ponieważ w Kongresie Katoliczek i Katolików je stworzyliśmy. To strona prawakatolika.pl, na której można zadać pytanie, wpisując je do formularza, i specjaliści (m.in. od prawa kanonicznego) na nie odpowiedzą. Odpowiedź pojawi się na stronie. Chcemy, by strona była sukcesywnie powiększającą się bazą wiedzy dla katoliczek i katolików. Na razie jest na niej kilkadziesiąt odpowiedzi. Można je wyszukać po interesującej nas sekcji (np. sakramenty), po frazie wpisanej do wyszukiwarki lub po prostu przejrzeć wszystkie dostępne odpowiedzi.
Zachęcamy do zadawania pytań i szukania odpowiedzi!