Porażka nauczania religii w szkole jest faktem. Wprowadzenie tych lekcji w miejsce dobrze funkcjonującego systemu katechezy parafialnej okazało się z wielu powodów nieudane. Szkolna religia nie budzi zainteresowania uczniów, nie odpowiada na ich potrzeby, nie rozwiązuje dylematów, przed którymi stają ludzie XXI wieku. Odzwierciedla to zresztą sytuację całego Kościoła.
Najgorszą strategią jest pójście w zaparte i brak własnej propozycji, która byłaby do przyjęcia dla rządu, a jednocześnie mogłaby radykalnie zwiększyć atrakcyjność katechezy. Jedną z możliwości jest tu wycofanie religii ze szkoły przy pozostawieniu jej finansowania przez państwo. Byłoby to zgodne z założeniem, że konstytucyjnie chroniona wolność religijna wymaga państwowego wsparcia. Kościół musiałby jednak katechezę gruntownie przemyśleć, tak by stała się wprowadzeniem do tajemnicy chrześcijaństwa, mądrą pomocą w budowaniu relacji z Bogiem. Wobec wyczerpania się dotychczasowych metod przekazu program powinien być zbudowany na nowo. Trzeba by sięgnąć poza własny krąg: ściągnąć specjalistów z różnych dziedzin, od pedagogiki do PR, i zamiast bronić tego, co jest (bo to tylko wyrządza Kościołowi szkody), przygotować edukacyjną rewolucję.
W szkole być może należałoby znaleźć miejsce dla wprowadzenia do religioznawstwa jako ważnego narzędzia rozumienia świata. Katecheza natomiast powinna szkołę opuścić, ale państwo ma obowiązek takie nauczanie wspierać. A Kościół musi dojrzeć szansę na nowe otwarcie, które wymaga innego myślenia i innego sposobu dotarcia do młodych ludzi. Wykorzystując media społecznościowe i na nowo skonstruowaną katechezę, Kościół mógłby wyjść z upadającej fortecy i odnieść sukces. Trzeba jednak przestać odrzucać rzeczywistość. To w niej Kościół ma działać.
1 Komentarz
„Negocjować rozumnie” – z kim??? Czy KKiK nie ma doświadczeń z „rozmowami” z episkopatem??
Póki co należy religię w szkole traktować tak jak inne zajęcia pozalekcyjne prowadzone przez niezależne organizacje. Niestety. Pewnie w niektórych szkołach mogłoby być i 5 godzin tygodniowo, a w innych może tylko 1 godzina na 2-3 tygodnie. Tak jak Kościół w pełni określa treść zajęć i decyduje kto je prowadzi tak należy mu pozostawić opłacanie tychże osób i ponoszenie odpowiedzialności za dzieci uczestniczące w zajęciach (także za oczekujące na zajęcia z religii, gdyby była przerwa). Szkoła mogłaby ponosić koszty oświetlenia, sprzątania, ogrzewania i korzystania z toalet. Do rekolekcji i podobnych wydarzeń należałoby odnosić z pełną życzliwością podobną jak do uczestnictwa uczniów w różnych zewnętrznych zawodach, konkursach, wycieczkach do muzeów, zwiedzania skansenów … gdzie pełną opiekę sprawuje i odpowiedzialność ponosi organizator.
I tak powinno być póki polski Kościół się nie nawróci i nie zmieni, i nie stanie się Chrystusowy. (po ludzku patrząc nie ma na to nadziei w ciągu najbliższych 50 lat)