Jeżeli się bronić przed gwałtem, a bronić się w zasadzie nie należy, to gazem pieprzowym, bo to środek starożytny.
Kardynał Duka zaszokował świat swoją wypowiedzią w obronie gwałcicieli w rosyjskich mundurach. Za wypowiedzią czeskiego hierarchy, której w całości nie zamierzam tu przytaczać, bo jest już wszędzie opublikowana, kryje się jakaś przerażająca rzeczywistość formowania duchownych. Wypowiedzi najwyższych hierarchów o wojnie w Ukrainie, w tym papieża, wyrządziły wiele szkód Kościołowi, bo kłócą się z elementarnym poczuciem sprawiedliwości winy. I jak w nieszczęśliwych wypowiedziach papieża można doszukiwać się próby pokazania tej wojny jako ogólnoludzkiego tragicznego doświadczenia, to w przypadku wypowiedzi kardynała Duki człowiek zaczyna z niedowierzaniem się zastanawiać, czy należy do tego samego Kościoła.
Szukanie usprawiedliwień dla zbrodni w Ukrainie, w tym dla gwałtu używanego jako broń, jest przerażającym tryumfem zła. Kardynał Duka po tej wypowiedzi nie może zostać nadal tym, kim jest w hierarchii Kościoła. Cena, którą Kościół za powiązanie z tą osobą będzie musiał zapłacić, może być gigantycznie wysoka. Tego rodzaju relatywizowanie zła pod płaszczykiem pseudomoralnych wartości każe patrzeć z podejrzliwością na wszelkie słowa wypowiadane przez Kościół.
W jaki sposób doszło do uformowania kardynała Duki? Czy dalej wpływa on na moralną postawę księży i kleryków (jeżeli tacy po tej wypowiedzi się znajdą)? Czy ludzie Kościoła mogą się podpisać pod tą wypowiedzią? Słuchając niektórych hierarchów (przy przeważającym milczeniu pozostałych), łapiemy się za głowę. Co się z Wami, pasterzami Kościoła, porobiło?!
Oczywiście, wojna w Ukrainie przyniosła wysyp nonsensów nie tylko ze strony Kościoła, ale także różnych ideologów naszej rzeczywistości z wszystkich zakątków światopoglądowych połajanek. Tak na przykład uciekających do Polski witają napisy po polsku i ukraińsku, że religia i etyka to przedmioty nadobowiązkowe. Poza tym mogą przeczytać także po ukraińsku opisy do fotografii płodów z kampanii p. Godek. Co trzeba mieć w głowie, aby uciekających z Ukrainy – z piekła Buczy, Mariupola, Wołnowachy i Siewierodoniecka – witać naszym krajowym piekiełkiem? Czy ci, którzy postanowili wciągnąć Ukraińców w nasz rodzimy spór, wiedzą, od czego ci ludzie uciekają? Czy my rozumiemy, co się tam dzieje i na co powinny pójść pieniądze wyrzucane na bezsensowne kampanie reklamowe, mające wprowadzić Ukraińców w nasz spór, a chyba służące przede wszystkim obrzydzeniu nas samych? Do tego trzeba posłuchać hierarchy z sąsiednich Czech – wtedy rzeczywiście pierwsze spotkanie z Zachodem i jego kulturą może być nieco szokujące.
Fakt, że poza Kościołem również dzieją się przeróżne rzeczy wątpliwie moralne z wojną w tle, w niczym nie usprawiedliwia tego, z czym mamy do czynienia w Kościele. Każdy biskup mówi w imieniu Kościoła, chyba że papież pozbawi go tego prawa. Słowa kardynała Duki wypowiedziane w imieniu Kościoła obciążą nas wszystkich. Brak reakcji ludzi Kościoła na te słowa dołoży tylko kolejną winę.