Otrzymałem dzisiaj film pokazujący rosyjski chór śpiewający przed cerkiewnym ikonostasem. Chór złożony z profesjonalnych muzyków, widać, że z pełnym muzycznym wykształceniem. Śpiewają bardzo pięknie o łodzi podwodnej z atomowym napędem i o bombowcach, które bez trudu dosięgną Waszyngtonu.
Cerkiew Cyryla – pozbawiona Boga, wykorzystująca religijny rytuał do napędzania wojennej propagandy i uspokajania zbrodniczych sumień umundurowanych morderców oraz stojących za nimi polityków ludobójców. To jest ostrzeżenie dla całego chrześcijaństwa, co może się stać z Kościołem, który splecie się z państwem.
Patriarchy Cyryla bronią arcykatolickie Węgry, które tak pięknie odwołują się do Boga w orbanowskiej konstytucji. Na tym tle trzeba patrzeć na Franciszka, który nie chce, aby Kościół stał się stroną wojny. Ale to nie jest łatwe, bo neutralność w przypadku konfliktu dobra i zła w tak czystej postaci jest opowiedzeniem się po tej stronie, której byt nie zależy od międzynarodowej pomocy.
Wojna niszczy nas wszystkich, bardzo trudno będzie z niej wyjść w sposób, który nasz świat znowu uczyni znośnym.