W ostatnich latach rozwijał się pewien model kierownictwa duchowego, który jest wyraźnie przemocowy. Przed Synodem trzeba spróbować dotrzeć do ofiar tej przemocy, często bardzo straumatyzowanych. Wśród nich jest, niestety, wiele sióstr zakonnych – mówi portalowi Kongres Katoliczek i Katolików Tomasz Terlikowski, filozof i publicysta.
ANKIETA KONGRESU KATOLICZEK I KATOLIKÓW
Już 17 października w diecezjach całego świata rozpocznie się pierwsza, przygotowawcza faza Synodu Biskupów. Zgodnie z wolą papieża Franciszka, ma to być półroczny proces szerokich konsultacji z wszystkimi wiernymi, także tymi, którzy odeszli od praktyk religijnych. Takie konsultacje to wielka operacja logistyczna, której dotąd nie było w historii Kościoła. Jak sprawić, by konsultacje w polskim Kościele były autentyczne i szerokie? Portal Kongresu Katoliczek i Katolików pyta o to działaczy i publicystów katolickich.
Portal „Kongres Katoliczek i Katolików”: Czy w konsultacjach przedsynodalnych, jakie mają się odbyć w kościołach lokalnych od września 2021 do kwietnia 2022, środowiska katolików świeckich powinny same się organizować w grupy synodalne, czy też powinny one czekać na zaproszenie ze strony biskupów?
Tomasz Terlikowski: Optymalnie by było, żeby z inicjatywą jak najszerszego przeprowadzenia konsultacji synodalnych wśród wiernych wyszli biskupi. Obawiam się jednak, że jeśli będziemy na to czekać, to możemy się nie doczekać. Doświadczenie poprzednich synodów pokazuje, że o ile hierarchowie niemieccy, francuscy czy amerykańscy wsłuchiwali się w głos świeckich bardzo uważnie, o tyle u nas ten etap przygotowań do obrad biskupów właściwie pominięto. Nie sądzę, że teraz będzie inaczej.
W jaki sposób dotrzeć „na peryferie Kościoła? Jak wysłuchać niewysłuchanych?
Proces wyjścia na peryferie Kościoła to proces konieczny, choć w polskich warunkach bardzo trudny. Nad Wisłą odchodzenie od Kościoła odbywa się zwykle po cichu, a ludzi, którzy odeszli, cechuje głównie obojętność. Dlatego boję się, że ci, którzy odeszli od praktyk religijnych, nie będą się specjalnie angażować w proces uzdrowienia Kościoła. To nie zwalnia jednak nas, katolików, z obowiązku, by do tych ludzi wychodzić. Musimy przekroczyć swoje katolickie bańki, opuścić kościelne strefy komfortu. Konsultacje te muszą być oparte na zasadach: nie oceniajmy, nie odrzucajmy, nie dyskutujmy. Po prostu zatrzymajmy się i wysłuchajmy.
Do jakich wykluczonych grup wiernych należałoby dotrzeć przede wszystkim?
Z racji pracy w dominikańskiej komisji ds. dominikanina o. Pawła M,. coraz wyraźniej zdaję sobie sprawę, jak wielka jest w polskim Kościele grupa ofiar przemocy duchowo-psychicznej. W ostatnich latach rozwijał się pewien model kierownictwa duchowego, który jest wyraźnie przemocowy. Trzeba spróbować dotrzeć do ofiar tej przemocy, często bardzo straumatyzowanych. Wśród nich jest, niestety, wiele sióstr zakonnych. Mocno zmarginalizowaną grupą są też, paradoksalnie, młodzi księża, którzy często w Kościele mogą mniej niż świeccy. Trzeba też dotrzeć do środowisk pozbawionych opieki duszpasterskiej, takich jak społeczność LGBT+, w tym do osób transpłciowych, które mają często nieco inne problemy niż osoby homoseksualne. W moim przekonaniu największą zaniedbaną grupą w polskim Kościele jest jednak młodzież. Polski Kościół uznał, że wystarczającą formą wyjścia naprzeciw potrzebom młodych jest katecheza. To wielki błąd, bo nauczanie religii w ogóle nie jest formą duszpasterstwa. Usłyszenie opowieści młodych o Kościele i ich stosunku do niego opowiedzianej ich własnym językiem będzie ogromnym wyzwaniem, przed jakim staniemy przed Synodem.
W jaki sposób przeprowadzić konsultacje, by były one możliwie szerokie?
Aby konsultacje były autentyczne i szerokie, muszą być spełnione dwa warunki. Po pierwsze, muszą je przeprowadzić świeccy, po drugie – trzeba z nimi zejść jak najniżej. Zaangażowani w nie katolicy muszą rozmawiać na tematy Kościoła z członkami swoich rodzin oraz w swoich kręgach zawodowych i towarzyskich. A następnie ten głos – przy zachowaniu anonimowości – przekazywać wyżej. Jeśli kwestie konsultacji synodalnych pozostawimy oficjalnym strukturom parafialnym, skończy się to powstaniem koncesjonowanych klubów dyskusyjnych przy proboszczu, w których wezmą udział te same osoby, co zawsze. Dowiemy się od nich wyłącznie tego, co już wiemy.
Jak sprawić, by efekt tych konsultacji został w Kościele potraktowany poważnie?
To bardzo trudne pytanie. Nie od dziś wiadomo, że świadomość problemu często dociera do osób odpowiedzialnych za ten problem na samym końcu. Jednak jedyne, co możemy na to poradzić, to po prostu robić swoje.
Tomasz Terlikowski – doktor filozofii, publicysta katolicki, autor ponad 50 książek religijnych, były redaktor naczelny Telewizji re