Biskupi domagający się kary kryminalnej za — owszem — mało stosowny obrazek Maryi, kontynuują tworzenie obrazu dużo bardziej dla Kościoła szkodliwego.
Niedawno biskupi płoccy wydali stanowisko w sprawie wyroku uniewinniającego od zarzutu obrazy uczuć religijnych postawionego w związku z grafikami Matki Boskiej z tęczą LGBT w aureoli. Treść oświadczenia stanowiło ubolewanie nad zapadłym orzeczeniem i wyrażenie względem sądu odwoławczego patetycznie brzmiącego żądania skazania.
Biskupi domagający się kary kryminalnej za — owszem — mało stosowny obrazek Maryi, kontynuują tworzenie obrazu dużo bardziej dla Kościoła szkodliwego, bo obrazu Kościoła jako warownej twierdzy, której mieszkańcy wyolbrzymiają wszelkie zagrożenia zewnętrzne i ewentualne doznane szkody, a pozostają ślepi na winy swojego środowiska stanowiące znacznie dalej idące niebezpieczeństwo.
Ich niechęć budzą nie grzechy ludzi Kościoła ale próby zwalczania tych grzechów przez inicjatywy reformy. Być może uznają inicjatywy te za zagrożenie szczególne bo inicjowane przez „wrogów” zakamuflowanych pod mianem chrześcijan. Tak właśnie postrzegają oni dziś także Kongres.
Mimo to, Kongres względem owych środowisk musi zachować postawę otwartości (nie, to nie oznacza bezkrytycyzmu) wyrażającą się w gotowości podjęcia z nimi dialogu. Rolą Kongresu nie jest bowiem stworzenie jakiegoś nowego, własnego i alternatywnego względem owej nacjonalistyczno-klerykalnej twierdzy obrazu Kościoła.
Zadanie Kongresu jest znacznie trudniejsze. Jest nim wydobycie spod warstw tynku, na którym zewnętrzni obserwatorzy widzą dziś tylko odstręczający bohomaz (niczym opłakany efekt renowacji wielu oddanych w niewłaściwe ręce dzieł sztuki sakralnej), owego obrazu Kościoła, którego autorem jest Chrystus.
Zdjęcie główne: StockSnap/Pixabay
1 Komentarz
I mam wielką nadzieję, że razem podołamy temu zadaniu.