Pod youtube’owym materiałem redakcji PCh24 („Polonia Christiana”) o Kongresie Katoliczek i Katolików rozgorzała dyskusja internautów. Wśród różnych zatroskanych głosów — jak chociażby ten internauty o nicku bona1956 („to się źle skończy”) — wybija się konstruktywny wpis Jarosława Wronkowskiego. Internauta ten postuluje, aby konserwatyści włączali się do Kongresu i „merytorycznie przeszkadzali w formułowaniu rewolucyjnych propozycji” oraz sprzeciwiali się tym, które miałyby stać w sprzeczności z wiarą katolicką.
Ze strony organizatorów Kongresu chcemy zapewnić, że p. Jarosław Wronkowski (póki co) nie pracuje dla nas. Mimo to niezwykle trafnie oddał główną ideę Kongresu. Kongres jest płaszczyzną dialogu, zapraszającą wszystkich, którym na Kościele zależy. Niczego bardziej nie pragniemy, niż merytorycznej dyskusji, wychodzącej poza środowiska zasklepione w internetowych bańkach.
W tej dyskusji nie powinno zabraknąć też konserwatystów. Jak wszyscy, muszą oni, jeśli zdecydują się na udział w kongresowej dyskusji, przestrzegać zasad uczciwego, otwartego na wysłuchanie cudzych argumentów dialogu oraz szacunku dla drugiego człowieka. Kongres jest ruchem w ramach Kościoła Katolickiego — dlatego pilnowanie jego nauki i doktryny i proponowanie zmian w tych ramach jest naszą wspólną troską. Dlatego może tylko cieszyć chęć Jarosława Wronkowskiego pilnowania tych wspólnych wartości.
Niczego bardziej nie pragniemy, niż merytorycznej dyskusji, wychodzącej poza środowiska zasklepione w internetowych bańkach. W tej dyskusji nie powinno zabraknąć też konserwatystów.
Kongres ma służyć dobru nas wszystkich, katolików i innych chrześcijan. Ma być odpowiedzią na wyzwania naszego czasu. Zaproszony jest każdy, kto z czystymi intencjami jest gotowy na dialog (nie negocjacje). Kościół należy do ludzi zarówno z lewej, jak i z prawej nawy. I dla tych stojących pośrodku, i dla tych, którzy czekają w kruchcie. Jest naszą wspólną sprawą.
Trzeba skończyć z logiką zwalczających się plemion, wrogości i braku zaufania w ramach jednego Kościoła. Przychodzimy do Kongresu aby rzucić wyzwanie nie innej frakcji, ale samym sobie. Naszym uprzedzeniom, wrogościom i żalom. Jeżeli zależy nam na Kościele, a nie na nowym konflikcie napędzającym lajki jednych i niechęć drugich, przyjdźcie. Porozmawiamy z otwartym sercem. I może wyjdzie z tego coś dobrego.
1 Komentarz
Zgadzam się. Każdy jest potrzebny w tej dyskusji i nikogo nie można wykluczać. Dziękuję za ten cenny głos.