Na stronach „Więzi” ukazał się artykuł prof. Macieja Duszczyka z Uniwersytetu Warszawskiego pt. Zachować się po ludzku. Szybki kurs na temat migracji. Jako naukowiec zajmujący się sprawami migracji próbuje on spojrzeć na obecna sytuację z szerszej perspektywy. Zauważa, że migracje zawsze towarzyszyły rozwojowi naszej cywilizacji Zwraca również uwagę, że większość rozwiniętych krajów była w stanie zintegrować migrantów, co przyczyniło się w efekcie do rozwoju gospodarczego tych państw. Również Polska przyjmowała imigrantów i korzystała z ich napływu.
„Przez te ostatnie trzy lata byliśmy w stanie, bez większych problemów, przyjąć 1,5 mln Ukraińców, Białorusinów, Gruzinów czy Mołdawian, ale także kilkadziesiąt tysięcy Hindusów, Wietnamczyków, Uzbeków, Pakistańczyków, Syryjczyków czy Afgańczyków. Przykładowo w 2020 r. wydano ponad 7 tys. zezwoleń na pracę dla Filipińczyków, ponad tysiąc dla Etiopczyków czy ponad sto dla obywateli Demokratycznej Republiki Konga. Do Polski co roku przyjeżdża coraz więcej cudzoziemców, nawet z najodleglejszych zakątków świata, odnajdując dla siebie u nas miejsce do życia i pracy.”
Autor podkreśla również, że kraje południa Europy kilka lat temu zmagały się z nawet dziesięciokrotnie i piętnastokrotnie większym napływem imigrantów niż Polska obecnie.
Kolejnym ważnym aspektem poruszanym przez prof. Duszczyka są sprawy humanitarne. Według niego do podstaw naszej wspólnoty judeochrześcijańskiej zawsze należało pomaganie innym.
„Oczywiste jest, że nie mamy potencjału i możliwości, aby pomóc wszystkim. To nierealne. Po prostu nas to przerasta. I to nie tylko nas, tutaj w Polsce. Świat jako taki nie jest zdolny do tego, by wyeliminować wojny, choroby, biedę, zagrożenia ekologiczne czy fanatyzm, czyli główne przyczyny masowych migracji. Nie zwalnia nas to jednak od obowiązku pomocy, tak jak możemy czy potrafimy.
…
Tymczasem polskie władze zadecydowały o wydaleniu ‘na linię granicy’ właśnie kobiet i dzieci szukających u nas pomocy. Żadne tłumaczenia nie mogą być tutaj przyjęte. To po prostu nieludzkie. Jeżeli to robimy, to czym tak naprawdę różnimy się od reżimu Łukaszenki? Jeżeli nawet już taka decyzja zapadła, to czy naprawdę nie można było ich ‘odstawić’ na przejście graniczne? Z tych powodów pytanie ‘Gdzie są dzieci?’ jest jak najbardziej zasadne”.
W dalszej części artykułu są rozważania o działaniach na przyszłość w tym również o potrzebie ochrony granicy, ewentualnej budowie muru czy niezbędnej integracji imigrantów w naszym społeczeństwie.
Z całością teksu można zapoznać się na stronie internetowej „Więzi”