On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I usługiwała im. (Mk 1, 31)
Znowu modlitwa ze szpitalem w tle.
Ileż cudów potrafi dokonać współczesna medycyna! I jak bardzo potrafi od siebie uzależnić… Niejednokrotnie człowiek, kończąc ocalającą szpitalną kurację, zdaje sobie sprawę, że to dopiero początek drogi, która może okazać się trudniejsza niż całe dotychczasowe życie – bo w perspektywie może kolejne operacje, chemioterapia, dializy, podłączenie na co dzień do skomplikowanej aparatury albo regularne zażywanie leków mających bardzo nieprzyjemne skutki uboczne…
I ta genialna scena z Ewangelii – kobieta zostaje wyleczona z gorączki, wstaje i zaczyna usługiwać. Wraca do normalnego życia i nie tylko nie potrzebuje pomocy, ale okazuje się pożyteczna dla innych. Można tylko pomarzyć, aby w podobny sposób potrafili się odnaleźć wszyscy powracający do zdrowia…
Boże, który dałeś człowiekowi rozum między innymi po to, aby mógł coraz lepiej poznawać rządzące jego istnieniem biologiczne prawa i aby coraz dalej przesuwał granice życia, naucz nas mądrze korzystać z dokonywanych przez ludzkość odkryć i wynalazków. Tych, którzy prowadzą badania w dziedzinie medycyny, chroń przed pokusami nieetycznych eksperymentów i przed zwodniczym poczuciem wszechmocy. A tym, którzy odzyskują zdrowie za cenę długotrwałej i żmudnej terapii, pozwól również odnaleźć sens codziennych trudów choćby w tym, że zawsze są przecież darem dla innych osób – jak teściowa Szymona, której historia świetnie pokazuje prawdziwość słów Pisma św.: Nikt zaś z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie (Rz 14, 7).
Małgorzata Frankiewicz
1 Komentarz
Bardzo piękny, głęboki tekst