A dzisiaj w czytaniach liturgicznych mój ukochany Psalm 23. Najpiękniejszy z najpiękniejszych. (No, może jeszcze Psalm 150 mógłby z nim konkurować…).
Wracam do tego psalmu co jakiś czas, a im jestem starsza, im więcej dni i lat mam za sobą, im mniej przed sobą, tym bliższy jest mi każdy wers, tym bardziej odnajduję tu swoje myśli i odczucia.
Bo są i zielone pastwiska, gdzie mogę czuć się tak dobrze jak szwajcarska krowa na obrazku powyżej, i niebezpieczne ścieżki, które chyba tylko cudem udaje mi się omijać, i ciemne doliny, przez które trzeba przechodzić… I nadająca temu wszystkiemu sens perspektywa, że kiedyś zamieszkam w domu Pana po najdłuższe czasy.
Małgorzata Frankiewicz