Któż z nas nie usłyszał – lub nie powiedział – dzisiaj „Święta, Święta i po Świętach…”
Ciąża, narodziny – i?
Myślę dziś, w tym pierwszym po Świętach „zwykłym dniu” o Miriam z Nazaretu.
O tym, jak zmęczona była po porodzie i po zamieszaniu, jakiego się pewnie nie spodziewała: wizyty ciekawskich pasterzy, magowie mówiący o proroctwach i gwiazdach, nawet jakieś polityczne intrygi.
Myślę o czułym wsparciu, trosce i miłości, jakich doświadczała od Józefa.
Zastanawiam się, czy Jej Syn ssał od razu, czy może Miriam potrzebowała rady Anny, żeby zacząć karmić piersią.
Która z bliskich Jej kobiet z Nazaretu nauczyła Ją, jak dbać o pępowinę Jezusa?
Czy na pewno miała wszystko, co potrzebne do opieki nad niemowlakiem, czy może dostała od sąsiadek za dużo kocyków, a za mało koszulek?
Czy nie bolał Jej kręgosłup i czy szybko przestawiła się na przerywany, dostosowany do głodu noworodka rytm snu?
Czy Jezus miał kolki, ile pieluch brudził na dobę, jak daleko nauczył się pluć zupką z jarzyn i czy dużo nabił sobie guzów, kiedy uczył się chodzić?
Dziś, w zwykły szary poniedziałek, proszę Cię Boże – Ojcze i Matko, szczególnie za wszystkie kobiety, które oczekują narodzin dzieci i za te, które niedawno przeżyły trudy porodu. Niech nie zabraknie im wsparcia bliskich, niech znajdą pomoc w każdej swojej i swoich dzieci potrzebie, niech będą bezpieczne i spokojne.
Proszę, niech Twój Duch, Twoja Ruah, nawraca nas i zmienia nasze serca, abyśmy na poziomie nie tylko deklaracji, ale także czynów i decyzji systemowych otaczali rzeczywistą opieką i dbali o życie na każdym jego etapie – także o życie oraz dobrostan matek i dzieci.
Amen
Il. Andrea Solari, Madonna z zieloną poduszką, ok. 1507-10
Maja Szwedzińska