CZEREŚNIOWA MODLITWA
Nie modlę się dzisiaj na kolanach ani przy zapalonej świecy. Mam talerz dużych słodkich czereśni i to mi wystarcza, dobry Panie Boże. Dlaczego miałbyś nie wysłuchać takiej modlitwy, Stwórco czereśni?
Dziękuję Ci, Panie Boże, za to, że mogę tak sobie siedzieć, słuchać śpiewu ptaków i jeść te czereśnie raz łapczywie, a innym razem powolutku, smakując długo każdy kęs, jakby poza nimi już nic nie było we wszechświecie. Jestem. Wciąż jeszcze jestem tu i teraz, a zmysłowe doznania czereśniowych przyjemności nie pozwalają mi o tym zapomnieć.
A przecież do innej rzeczywistości odeszło już tylu bliskich, znajomych, przyjaciół, z którymi razem jadaliśmy czereśnie i spieraliśmy się o sens istnienia. Niektórzy z nich byli młodsi, zdrowsi, zdolniejsi, mogli jeszcze tak wiele dobrego zrobić…
Dlaczego to właśnie mnie, a nie im, Panie Boże, pozwalasz znowu w tym roku sięgać po słodkie czereśnie? O co Ci właściwie chodzi?
Małgorzata Frankiewicz